morświn
awangarda / abstrakcja / postmoderna / futuryzm / synkretyzm / deformalizm / symbolizm / SZTUKA WYZWOLONA
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum morświn Strona Główna
->
Średnie formy literackie
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Podstawowy forum
----------------
... o klubie/forum
... o morświnach
Nasza twórczość
----------------
Krótkie formy literackie
Średnie formy literackie
Dłuższe formy literackie
Dramat, scenariusz teatralny i filmowy
Publicystyka
Sztuki plastyczne
Muzyka
Słownik absurdalny
Artefakty kulturowe
----------------
Literackie
Muzyczne
Filmowe
Plastyczne
Rozmowy
----------------
Te bardziej istotne...
Na luzie...
Ciekawe odnośniki
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Lucek
Wysłany: Czw 15:15, 27 Mar 2008
Temat postu:
Zauważyłem. Sam mam z tym problemy. Nie próbuję ich też rozwiązać.
VV
Wysłany: Czw 13:56, 27 Mar 2008
Temat postu:
Może poruszam sprawy, ale unikam ich rozwiązywania, niech inni rozwiążą je sobie sami- takie pójście na łatwiznę
. No nie wiem, trudno jest pisać o czymś.
Lucek
Wysłany: Czw 4:12, 27 Mar 2008
Temat postu:
Credo wydaje się tu być jakby z innej bajki. A sam tekst... Nie wiem. Nie lubię polityki. I może właśnie przedstawienie jej w ten sposób ratuje tekst w moich oczach. Chociaż tak do końca nie potrafię go jednoznacznie zinterpretować. Zupełnie jakbyś poruszył tu cholernie dużo spraw, a nie poruszył w zasadzie nic. Jakby to było ocieranie się o sprawy, a nie pisanie o nich.
Technicznie jak zwykle jestem urzeczony.
VV
Wysłany: Pon 19:55, 24 Mar 2008
Temat postu: Zdycham
ZDYCHAM
"Może zabawnie byłoby rządzić jałową ziemią"
Jim Morrison
Zdycham. Zdycham systematycznie, bo otwieram oczy, bo zamykam oczy, bo myślę. Z każdym wdechem pogania cząsteczki tlenu pędzący pośród nich atom zdychania. Gdy zaś z zakamarków płuc powietrze wzbija się w wydechu, jak cień rusza też w pościg bliźniak jego- zdych. Zdycham gdy śnię niezawieszalne na stalowych hakach logiki wszechświaty, i na jawie- gdy mam ręce w kieszeni, gębę w krostach, lub członek w kobiecie. Podąża za mną nierozłączny partner- ciemny cień, który kładzie się czarną dziurą na świetlistych strukturach tych paralitycznych ciał wokół mnie, tych uczuć, abstrakcyjnych pojęć itp. Przecież, do diabła, nie wymagam chyba tak wiele! Chcę tylko godnie umrzeć, tak dwa-trzy razy, naprawdę więcej nie trzeba- nic z tego.
Nic z tego! Zdychają zwierzęta, zdychają rzeczy, planety, puste gesty i formy, więc i ja nie zasługuję by dostąpić zaszczytu wyniesienia na poziom umieralności, może jeszcze z castrum doloris, czy chociaż małą wiązanką ze sztuki. Pewna znana wizażystka o przemądrzałych, świdrujących oczkach w rajstopach twierdzi, że dla większej wiarygodności muszę porzucić jałowe spekulacje. Co z tego, że zdycham, skoro można, jej zdaniem, bardzo dobrze żyć z tym zdychaniem (i to całkiem zdrowo). Przecież jestem liderem Partii Pracy- tyle roboty mam do wykonania! Najpierw jednak zamówię pizzę, nie, najpierw zdechnę, a potem zdychając zamówię pizze dwie, może trzy (ale trzecią małą). Nasycić żołądek do syta, to święta rzecz dla adepta koryta. Lubię dużo szynki, co zarzucają mi często oponenci. Mówią, że jestem równy zwierzętom i jedząc je uprawiam kanibalizm. Nie wiedzą, że skoro świnia jest zdechła, to jest i mną, bo jako zdychający z całym wszechzdechnięciem świata się identyfikuję- a więc nie kanibalizm, a onanizm. Skąd w naszych czasach dziwne przekonanie, że moja ręka jest bardziej moja niż mięso na pizzy czy piwna pianka na kuflu kiedy opada. Dosyć- zdechłem, jak głupiec zjadłem własne ciało, znów zdechłem, buntuję się, buntując zmieniam cały wszechświat a zmieniając go zdycham. Pora zabrać się do zajęć praktyczniejszych.
"Pora zabrać się do zajęć praktyczniejszych"- zapisałem w dzienniku telewizyjnym. Co dziś obiecać wyborcom, które z ich żądań uczynić moim żądaniem? Ograniczenia wolności do lat trzech domagają się najżarliwiej, lecz kłóci się ono z moim planem budżetu- ja się różnię od sejmowych braci pucybutów i kupczyków, ja dotrzymuję słowa, nie rzucam go na wiatr. Zaprezentuję ustawę o narodowej współpracy, otworzę nowe osiedle fabryczne w stolicy albo park imienia jakiegoś poety, rozkręcę przemysł winiarski i każę wykopać po dwa wielkie stawy w każdym dużym mieście lub wygram małą wojnę na Wschodzie. Trzeba to tylko uściślić, aby przetrwało dla potomności jako świadectwo mojej działalności, trzeba zdechnąć i wygrać najbliższe wybory.
Wygrać najbliższe wybory moralne. Z obowiązku oglądam wiece głównych rywali. Właśnie przemawia na państwowym placu Kohelet Nowak-Wawer, kandydat Harmonogramu Bezsensowności Ludu. Kiedy patrzę na jego rozmemłanie geopolityczne to zdycham, ale gdy nie patrzę tak samo. Jak zwykle mówi, że ma na mnie mocne haki (haha!), nawet wymachuje czarną teczką w której rzekomo czyha jak skrytobójca ukryta prawda o mnie. Nie boję się go nic a nic, bo przecież i tak zdycham, a on za dużo prawdy mówi ludziom prosto w twarze- nienawidzą go za to. Czy ten pajac nie wie, że mamy czas pląsów i czas milczenia? My, z Partii Pracy, jesteśmy lepsi- tworzymy naszą małą elitkę, wraz z braćmi pucybutami i braćmi gazeciarzami. Nawet zdychanie nie odbiera mi całkiem pewności siebie, kiedy odbicie w lustrze sprawia wrażenie gęby żywej, tak żywej, że nawet chwilami jestem gotów w nią uwierzyć i wierzę- piszę więc palcem po zaparowanym szkle credo lustrzanej gęby.
"Credo lustrzanej gęby"
Wiem, że nic nie wie Sokrates, więc
go nie słucham gardząc radą starca,
choć spadnę jak Ikar robiąc duże bęc.
Nawet krótki lot trzmiela wystarcza
mi całkiem lub tarcza
na której- wierzę- powrócę
[albo bez niej (a co tam!)]
do domu o którym wciąż nucę
pieśń życia, ciężką jak hipopotam
(z ZOO wrocławskiego Nepomucen)
albo kaszalot czy dwa kaszaloty
czy też czterdzieści i cztery
morświny, skurcz mięśnia, cios w poty-
licę obuchem czy wenery-
czna choroba. Wierzę, choć bez ochoty!
Lecz nagle, jak grom z nieba jasnego, chyba piekielnego, albo piekła nie nie-ba, spada na mnie cięższy jeszcze od pieśni życia, nowy sondaż. Stoję i oczom nie wierzę. "Brzytwa realizmu tego doznania zgoliła sumiaste wąsiska trwania, kalecząc lekko bladą toń wargi"- jak pisał Schulz w "Mesjaszu" o rozczarowaniu. Czasem coś, co jawiło się całe życie najgorszą z ewentualnych tragedii, gdy nadejdzie, nie niesie nic poza błogim poczuciem ulgi.
Nie wierzę, już nie. HBL- 95%, w sejmie nie znalazłyby się: Partia Pracy- 3%...- Co jest?! wtf?! - .WTF- 1%, pozostałe partie- 1%.
- Panie pośle, panie pośle! - wyrywa mnie ze zdychania, choć nie całkiem rzecz jasna, głos mego doradcy, który zdycha do mnie.
- Widziałem sondaż. - zdycham ozięble, zdychając wymownie w jego stronę.- Skąd ten spadek poparcia?
- Ten przeklęty Nowak-Wawer...- odzdychuje mi na to, ale ja mu zdycham w pół zdania.
- Ujawnił?
- Ujawnił pański sekret. Pan już wie co...
Nie dozdychuję już nawet skąd wiedział, tfu! Znaczy: nie dopytuję. Rozumiem jednoznacznie, że moja kariera polityczna, moja kariera życiowa i wszystkie inne z wielu moich karier, legły w gruzach w ten dzień marcowy, prawie że idowy. Teczka okazała się nie tylko pustym straszydłem, ale prawdziwą bombą apokaliptyczną na mnie, końcem marzeń o złotej koalicji zdechlaków, o rzeczypospolitej tychże. Teraz, kiedy wszyscy wiedzą już, że zdycham, nie ma sensu odgradzać się murem zaślepienia od prawdy (wzorem bezgłowego kurczaka Mika), a poranne niebo jest jakby bardziej łososiowe.
Niebo jest jakby bardziej łososiowe. (kurtyna)
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by
Sopel
&
Download
Regulamin