Lucek
Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska
|
Wysłany: Nie 5:34, 17 Lut 2008 Temat postu: Depsychozol Metodol 16 |
|
|
Z dedykacją dla wszystkich, którzy to pierdolą.
Przycupnęła na jednym ze schodków. Dziewczyna wydobyła z kieszeni pomiętą paczkę papierosów. W drugiej ręce trzymała już lśniącą, srebrną zapalniczkę. Po chwili dym wydobył się z jej ust. Skulona, siedziała tak jeszcze przez dobre kilka minut. Zaciągała się dymem, bezmyślnie wpatrując się w pustą, ograniczoną zewsząd przestrzeń klatki schodowej.
- Pójdzie pani z nami – odezwał się mężczyzna, który nie wiadomo skąd pojawił się nagle obok niej. Nie widziała, kiedy przyszedł. Zorientowała się, że nie jest sam. Drugi, niemalże identyczny, wpatrywał się w jej oczy. – Proszę nie robić żadnych scen. To tylko rutynowe aresztowanie.
- Z jakiego powodu? – spytała z opanowaniem. – Nie wiem, dlaczego miałabym się stąd ruszać? Siedzieć nie można?
- Oczywiście. Można – roześmiał się ten drugi. – Ale nie teraz. Bo widzi pani, chyba będziemy musieli panią oskarżyć o kradzież?
- Że co?! – Tym razem pozwoliła sobie na wybuch emocji. – Jaką znów kradzież?!
- Kolega mówił, żeby scen nie robić. A tu co? Cyrki jakieś odchodzą. Proszę wstać w ogóle. Trochę szacunku dla władzy.
- Ale ja nic nie zrobiłam.
- To się dopiero okaże. Skąd mamy wiedzieć, że nic pani nie zrobiła, skoro nie przeprowadziliśmy śledztwa? Naprawdę, nie ma sensu utrudniać. Pani na pewno chciałaby mieć już to wszystko za sobą, a i ja spieszę się na bigos i schabowe, więc proszę. Po dobroci lepiej.
- A w ogóle skąd mam wiedzieć, kim są panowie? Nawet się nie przedstawiliście. Nie widziałam żadnych odznak.
Mężczyźni spojrzeli po sobie z zażenowaniem.
- Jak można okazywać taki brak powściągliwości – oburzył się jeden. – Człowiek powinien znać swoje miejsce, a pani to pokorą nie grzeszy.
To mówiąc chwycił dziewczynę za ramię. Podniósł ją ze schodów bez najmniejszego wysiłku. Przestraszyła się. Do oczu napłynęły łzy. Nie mogła opanować drżenia nóg. Prawdopodobnie, gdyby nie uścisk tamtego, padłaby zemdlona na ziemię.
- Ale co ja zrobiłam? – zapytała. Głos dochodził jakby z oddali. Stłumiony przez wstrzymywany płacz. Brzmiał nienaturalnie wysoko. – Przecież ja naprawdę niczego nie ukradłam.
- Proszę. – Mężczyzna wręczył jej legitymację. – Oto moje dokumenty. Teraz, kiedy już się wylegitymowaliśmy, co oczywiście jest absurdem, bo to pani jest od tego, żeby była legitymowana, może przejdziemy do standardowej procedury?
Wyjął kajdanki, podając je dziewczynie. Wiedziała już, co powinna zrobić. Założyła je sobie bez słowa.
- Co teraz? – spytała przez łzy. – Naprawdę, uwierzcie mi, panowie. Ja niczego złego nie zrobiłam.
- Na pewno?
- To znaczy… Kiedyś, to prawda, wyniosłam książkę z Empiku, ale…
- Ha! Wiedziałem!
- A niech to, miałeś rację.
- Mówiłem ci, że ta smarkula… że coś nie tego z nią jest. Pieprzona złodziejka. Dobra, dawaj dychę.
- Niech ci będzie. – Wręczył tamtemu banknot, zwracając się następnie do dziewczyny. – A pani pójdzie z nami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|