Forum morświn Strona Główna

morświn
awangarda / abstrakcja / postmoderna / futuryzm / synkretyzm / deformalizm / symbolizm / SZTUKA WYZWOLONA
 

Podglądaczki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum morświn Strona Główna -> Dramat, scenariusz teatralny i filmowy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Accattone




Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Polandu

PostWysłany: Pon 23:46, 14 Gru 2009    Temat postu: Podglądaczki

PODGLĄDACZKI
tragitragedia dla teatru telewizji 3D

Motto: "Pierwszy człowiek zmienił postawę, wstał
podczas gdy zalążki wzroku
rozwijały Chorągwie w jego czaszce"
Jim Morrison


Czas: nieokreślony
Miejsce: nieokreślone
Ososby:
1 - Czterdziestoletnia mężatka w typie rozwódki. Ma te wszystkie imponderabilia pozwalające dostrzec w niej kobietę z klasą, choć nieco szaloną (więcej - pojebaną).

2 - Dziewczyna w typie licealistki, wkraczająca nieśmiało a czasem śmiało w tzw. "dorosłe życie". Niemal każdy jej gest przenikają przenikające się także wzajemnie: dziecinna niewinność, młodzieńcza dezynwoltura i dojrzała hipokryzja. Trudne do zagrania, co? Przeciwnie - nie ma nic banalniejszego.

EWARYST - Mężczyzna po przejściach, także tych na siłowni. Typ męża opatrznościowego, który wprawdzie przed obcymi cię obroni, ale sam może przywalić.

LASOTA - Na zewnątrz nic ponad wpółsflegmatyzowanego durnia-idealisty. Ma jednak niekiedy (stosunkowo) bogate wnętrze.

KUPRIDA - Mało ekskluzywna dziwka, taka suka.

WILUŚ - Też dziwka, ale męska (suk?) i bogata.

dwa OPRYCHY

MILICJANCI

Przyczyna: nawiązanie niebezpiecznych gier, relacji i znajomości; rozpierająca pasja czynienia świństw.
Skutek: dużo sexu, krwi, przemocy i ładnych zdjęć.

Uwagi: przejścia między scenami rwane, gwałtowne, bez przerw;
gra teatralna, naturalizm dozwolony tylko w pieprzniejszych monetach.
W zasadzie wszystka akcja czysto umowna.


SCENA I

/Pomieszczenie biurowe, posiadające też znikome, choć dla uważnego widza dostrzegalne, cechy pokoju w lupanarze.
Siedzą naprzeciw siebie 1 i 2 rozdzielone biurkiem należącym formalnie do tej pierwszej. 1 przegląda zdjęcia, 2 wierci się na krześle jak.../

1
/Przeglądając zdjęcia, nie odrywa od nich wzroku, nie spogląda na 2./
Co pani się tak wierci na krześle jak... Denerwuje się pani?

2
Tak.
/Po chwili./
Napisałam w CV, że moim atutem jest szcerość?
Więc szczerze przyznaję - denerwuję się. To źle? Myślałam, że dobrze. Stresuję się - a to znaczy - zależy mi.

1
/Patrząc w zdjęcia./
Widzę, że lubi pani piłkę.

2
Właściwie to tylko piłkarzy. Fotografować.

1
/Kiwa głową, trudno ocenić czy ze zrozumienia czy z zażenowania./

2
Ale tylko włoskich.

1
Naturalnie. To się rozumie samo przez się.
/Pauza./
Tylko szkoda, że nie poszła z tym pani do "Przegladu sportowego". Albo raczej do "La Gazzetta dello Sport"...
/Przeglądając dalej./
A tu co mamy?

2
Ten malarz? Przedziwna sytuacja. Byłam w galerii, na wystawie takiego młodego plastyka - brata koleżanki. Wchodzę tam, w godzinach szczytu, patrzę - a tam on sam chodzi i podziwia własne prace. Nad każdą przystaje i analizuje każde pociągnięcie pędzla, każdą plamkę, jakby odkrywał coś całkiem dla siebie nowego...

1
/Zdaje się w ogóle nie słuchać jej opowiadania./

2
W istocie wyładowywał jedynie w ten sposób wściekłość i gorycz. Poza nim, ja jedna przyszłam na wystawę, ale dla niego było to zdecydowanie za mało. Tak czy inaczej - przez kilka godzin byliśmy w tym przykrym budynku tylko we dwoje. On - jedyny twórca, ja - jedyny widz, no i wokół te bezpłodne obiekty, które tak ja, jak i on, mieliśmy tak naprawdę głęboko w dupie. Przepraszam za wyrażenie. Powiedział mi, że zdjęcia które mu robię, będą dużo chętniej oglądane niż jego malunki. "Przynajmniej jestem prawdziwie pięknym malażem" - powiedział.

1
Chodziło mi o tę pseudoaktorkę.

2
A! Tak, to było tego samego dnia, w autobusie...

1
Dość. Beznadziejne. Naprawdę beznadziejne.

2
Ale...

1
I nie przerywaj mi kiedy mówię. Ja tobie przerywać mogę, ty mi nie.

2
/Spuszczając głwowę. Staje się na tę jedną chwilę skarconą, grzeczną uczennicą./

1
Myślisz, g...rko, że to zabawa? Że możesz ot tak sobie wziąć maszynę, maszynę dużo madrzejszą niż ty sama, złapać i pstrykać fotki? Wiesz, gnojówko, ile czasu zajęło ludzkości opracowanie wynalzku uwieczniającego rzeczywistość? Ile trudu włożyli przez tysiąclecia tzw. realiści w niedoskonałe zatrzymywanie takich wizerunków, które teraz dopiero mogą być utrwalane w sposób autentyczny, bez tej całej, przeklętej umowności? Dzięki wynalazkowi fotografii zaczęła wreszcie istnieć autonomiczna, pojedyncza chwila, wyjęta poza ciągłość czasu.
Tak, takie potężne narzędzie, jakiś dureń dał w ręce prymitywnej małpy, którą ty jesteś!

2
/Tłumiąc napływający do oczu smutek./
Pani jest, za przeproszeniem, pojebana!

1
Tak. Wymyślaj mi teraz. No dalej! Płacz, płacz i wyzywaj, za to że odkryłam przed tobą prawdę.

2
/Opanowując się./
Nad panią chce mi się płakać, nie nad sobą.

EWARYST
/Bez pukania wchodzi do biura. Na razie nie mieszając się do rozmowy, przegląda jakieś papiery./

1
/Łagodnym tonem./
To nie twoja wina, że jesteś ślepa. Nikogo nie rzucają w świat kompletnym. Nauczyłaś się chodzić, nauczyłaś się mówić, tańczyć. Może kiedyś nauczysz się widzieć.
Nim to nastapi, nie sięgaj po aparat. To wszystko.

2
Pani jest podła!

EWARYST
Ona jest głupia suka, a nie podła.

1
Ewaryście, wyrażaj się kiedy jesteśmy w pracy.

EWARYST
Przez ciebie się dziewczyna prawie popłakała, głupia suko. Przez twoje pierdolenie.
/Do 2./
A ja z nią się użeram od trzech lat. Trzech lat! I żyję. Żyję. Widzisz to, widzisz?

2
/Nie zwracając na niego uwagi, do 1./
Niech mi pani odda zdjęcia.

1
Chyba kpisz.

2
Powiedziała pani, że są beznadziejne.

1
Dlatego oddam ci je dopiero, kiedy przyniesiesz lepsze.

2
To są moje zdjęcia, moja prywatna własność!
/Wypowiedź zostaje zignorowana./
A pewnie, że przyniosę lepsze. Jeszcze się zdziwisz!
/Odwraca się na pięcie (oczywiście nie dosłownie) i wychodzi, ale w progu zatrzymuje ją wołanie 1./

1
Zaczekaj!

2
Co jeszcze?

1
Pamiętaj, że nie chcemy tu żadnych paparazzi i tandeciarzy. Masz fotografować ziemię, nie gwiazdy. Zwykłych, przeciętnych, lichych szaraków - ich pragnę, na nich masz polować. Najpierw wzrokiem i tylko wzrokiem. No i zabraniam ci w ogóle, dożywotnio, podziwiania artystów oraz piłkarzy z ligi wyższej niż czwarta. Możesz za to spokojnie patrzeć na chłoców kopiących gałę na ulicy, nawet na włoskich.
/2 nic nie mówiąc znika za drzwiami, przymykając je, ale nie całkiem./

EWARYST
/Teraz robi się naprawdę agresywny./
Żadnych paparazzi, mówisz? Zapomniałaś już jak zaczynaliśmy?!

1
Ty nigdy nie byłeś paparazzi, ani w ogóle fotografem. Zawsze byłeś i będziesz bandytą.

EWARYST
Przestań!
/Doskakuje do niej, chce walnąć ją w pysk, ale powstrzymuje się w ostatniej chwili./

1
No dalej. Myślisz, że nie robiąc tego co podopowiadają ci odruchy, dowodzisz że jesteś inny niż jesteś?
/Pauza./
Tak cię zresocjalizowali w zakładzie, że już tylko się zamachujesz?

EWARYST
/Spokojniej, nawet łagodniej./
Co ty robisz, że tak ciebie pragnę? I co robisz, że tak łatwo stajesz się obiektem pożądania dla innych?

1
Patrzę ci prosto w oczy, Ewaryście.

EWARYST
/Znów szorstko.../
Ciekawe ilu fagasom tak samo patrzyłaś już dzisiaj prosto w jaja.

1
Zazdrościsz? Zazdrość to bardzo brzydkie, najbrzydsze uczucie, wyrzuć je ze swojego serca.

EWARYST
Och, nie pierdol!

1
Zgrywasz twardziela, a czegoś tak głupiego jak wyobrażenie kilku moich kochanków nie możesz przetrawić. Idź z tymi urojeniami do czubkologa.

EWARYST
Aaa!
/Rzuca się na nią jak dziki zwierz, ściaga jej spódnicę i wiadomo co dalej.../

1
/Histerycznie się śmiejąc./
Zamknąłbyś drzwi!

EWARYST
A co?! Wstydzisz się?! Na innych każesz polować, a sama izolujesz się od świata w tym klaustrofobicznym syfie biura?!

1
Ktoś na nas patrzy przez lukę!

EWARYST
No i co z tego?
/Z nawpół opuszczonymi spodniami, z ostentacyjnie uzewnętrznionym penisem, podchodzi do drzwi, słychać oddalające się kroki. Ewaryst wygląda na korytarz./
Wypierdlaj stąd, zboczona dziwko!
/Kroki oddalają się szybko. Ewaryst wraca do 1./
Nie rozumiesz, że ty też jesteś takim samym obiektetem, jak to wszystko, na co się tak lubieżnie gapisz.

1
Wolę wierzyć, że jestem ponad to.

EWARYST
/Załamując ręce./
Jaka głupia cipa!
/Rzuca się na nią i rżnie dalej, aż miło (choć szybko i krótko). Po skończeniu podciąga spodnie, zapina pasek./
I nie zapominaj, że z zimną krwią zastrzeliłem kiedyś syna ministra i znaną piosenkarkę. Dlatego, jeśli kiedyś przyłapię cię na zdradzie, to niczym tudnym nie będzie zutylizowanie takiego pierwotniaka jak ty.

1
/Wybucha śmiechem./

EWARYST
/Pod nosem, wychodząc./
Zabiję! Jak Boga kocham, zabiję.


SCENA II

/Noc, nad brzegiem, w ustronnym miejscu, skrytym w bujnej florze. W tle, nad korony drzew wybijają się ruiny zamku - czterobasztowy zlepek kamieni. 1 i Lasota nadzy, równolegle ułożeni. Prawdopodobnie kochali się wcześniej, napewno kochali się wcześniej./

LASOTA
To była ta chwila, kiedy istniałaś tylko ty. Na reszcie świata położył się tymczasowy cień zagłady. Prawdziwa apokalipsa, rozkład.

1
Nieprawda. Byliśmy we dwoje, kochanie.

LASOTA
Tak myślisz? Działasz na mnie tak, że dopóki o tym nie powiedziałaś, w ogóle nie przeszłoby mi przez myśl, że też tu byłem.
Jakbym widział to przez szklany ekran. Jakbym medytował.

1
Lecz to ty działałeś na mnie. Relacje miedzy ciałami są zawsze wzajemne - sir Isaac Newton, bodajże pierwsza zasada dynamiki.

LASOTA
Raczej trzecia.

1
Trzecia? To dziwne. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie dwóch bardziej pierwotnych od niej, ale skoro tak mówisz...

LASOTA
Każde ciało trwa w swym stanie spoczynku...

1
/Zakrywając mu usta, nieco pretensjonalnie./
Nie, nie! Nie mów! Niech pierwsza i druga będą mi tajemnicą.
Trzeba mieć takie tajemnice.

LASOTA
/Milcząc wpatruje się w niebo./

1
/Wymawiająco./
Dlaczego patrzysz w niebo?

LASOTA
Bo tam chyba ktoś jest. Patrzy na nas. Może to jakiś bóg, a może tylko doskonały teleskop obcej cywilizacji.

1
Straszono mnie tak gdy byłam dzieckiem, mówiono o stale obserwującej i sądzącej mnie istocie wyższej. Wierzyłam w to, choć bardzo nie chciałam.

LASOTA
Moja wiara to także lęk.

1
Nie. To ty jesteś lękiem.

LASOTA
Nie rozumiem. Twoje wynurzenia wydają mi się czasem pustosłowiem.
A to niby ja gram tu rolę naiwnego marzyciela.
Przypomniałaś mi, że moja marzycielska religijność jest w porównaniu z tobą prosta jak drut.
/Pauza./
Wierzyłem, że dusza może oddzielić się od ciała i wznosić się gdzieś tam, w astralne strefy. Ot, cała moja, tak osławiona, duchowość. Jeden wielki banał. Dopiero ty zasiałaś na nim to coś, co jeszcze nie zaczęło nawet kiełkować.

1
Ale dlaczego gadasz o tym akurat teraz? Jesteś naprawdę dziwny.

LASOTA
/Milknie./

1
Albo i mów. Tak, mów. Przepraszam, sama nie wiem czego teraz chcę.

LASOTA
Dusza, jako czysty umysł spoglądający na wszystko z góry. Co o tym sądzisz? Czy byłoby to podniecające?

1
Dlaczego akurat z góry?
Zresztą wątpię. Gdyby dusza mogła istnieć w oderwaniu od ciała, mogłaby też w inne ciała dowolnie wkraczać. Mogłyby być człowiek o dwóch duszach, nie byłoby róznicy między ciałem moim a obcym.

LASOTA
Po co wchodziłaby w ciała? Nie lepiej przeniknąć przez wszystkie okna, pnie drzew, nie znać zamkniętych drzwi, zamkniętch dni i lat, wypełnić sobą wszystko?

1
Ci, którzy duszami wychodzili z ciała, mówią, że w takim oderwaniu w ogóle nie ma mowy o podnieceniu erotycznym - nie odczuwa się tego. Może właśnie dlatego wracają.
Zresztą...
Dusza to bajki. Umysł to żart ewolucji.

LASOTA
A człowiek - zwykłe zwierzę, tyle że z przeźroczystego szkła.

1
Przejrzystego, szkła - zwierciadło.
Miej ciało i patrzaj w ciało, Lasoto.
Jeśli masz wychodzić, to raczej ciałem poza duszę. To by było coś!

LASOTA
Jednak ja chcę wchodzić w twoje ciało, mieć je tak jak teraz mam własne.

1
/Powstaje./
Toteż mówię - wpatruj się w nie, aż pozlewamy się w jedną masę.
W jedną, obślizgłą papkę.
W jedno g...no.

LASOTA
Kocham cię, kocham cię, kocham.


SCENA III

/Wnętrze burżuazyjnego domu. Konkretnie - przedpokój, z dużym lustrem (w tym lustrze odbije się nadchodząca akcja). Słychać donośny dzwonek do drzwi. Po chwili schodzi z góry 1, odziana w centkowany szlafrok, zaspana. Otwiera drzwi./

1
Pani jest naprawdę beszczelna, przychodząc o takiej porze.

2
/Wchodząc do środka, rozgląda się po domu./
W dzień nie mogłam. Chodzę do szkoły i uczę się do matury, a po połundniu dorabiam w mięsnym sklepie. Nie widzę w tym nic śmiesznego, ani uwłaczającego, przeciwnie.

1
I przyszłaś się pochwalić?

2
Mam nowe zdjęcia.
/Jest tym faktem strasznie podjarana. Wyjmuje z torebki kilka zdjęć, wręcza 1./

1
/Ziewając, ogląda uważnie każdą z fotografii./

2
Można tu palić?

1
/Znów, nie zwracając na jej obecność uwagi, wpatrzona w zdjęcia./
Na tej pierwszej jest trochę niewłaściwie dobrany kontrast.

2
/Wyjmuje i zapla papierosa. Trzyma go i pali jak pensjonarka. Trzęsie jej się ręka./

1
Tym razem się postarałaś. Widać już pewne przebłyski potencjału.
/Wyciąga z kieszeni szlafroka poprzednie zdjęcia, chce je wręczyć 2./
Proszę.

2
Co to?

1
Oddaję stare zdjęcia. Jak obiecałam.

2
Niech je pani podrze i wyrzuci.

1
Z przyjemnością. Smile
/Robi co poleciła jej 2./

2
Nosiła je pani w szlafroku? Spała z nimi? Chyba nie były więc aż tak denne...

1
Robiłam to na przestogę dla siebie. Smile A poważnie - wzięłam je, bo gdy tylko usłyszałam dzwonek wiedziałam, że to ty. Już wczoraj, gdy nas fotografowałaś, wiedziałam, że nie będziesz w stanie dłużej zwlekać. Myślisz, że jesteś cwana.

2
Pani ściemnia. Nie wierzę, że mnie państwo wczoraj widzieli.

1
Lasota zapewne nie. Ale ja to wiedziałam. Nie tyle właśnie widziałam, co wiedziłam - na jedno wychodzi. Ja, nawet podglądana, czuję się i jestem wszechwidzącą. Ja po prostu jestem tylko własnymi, transcendującymi oczami, jednym wielkim układem wzrokowym rozpuszczonym w powietrzu wokół mnie. Na tym polega moja estetyczno-etyczna niepowtarzalność.

2
Etyczno-co? I tak nic z tego nie zrozumiem. Ja jestem tylko głupia smarkula ze wsi.
Dostrzegłam jednak zdumienie w pani oczach, gdy ujrzały one siebie z innej perspektywy, na płaskim zdjęciu, z tak dziwnie wypiętą dupą. Oj, przepraszam za wyrażenie.

1
Podlądałaś mnie z Lasotą 2 razy, raz z Wawrzyńcem i raz z tym hodowcą trzody chlewnej, którego imienia nie pamiętam, podobnie jak nie pamiętam nazwiska prokuratora, z którym robiłam to dzień później, ale wtedy ciebie akurat nie było.

2
/Po pauzie, znów spuszcza wzrok./

1
Wcześniej byłaś bez aparatu, co nie? Dlatego masz tylko zdjęcia z wczoraj.

2
/Wyrzucając papierosa./
Na początku uczyłam się patrzeć.

1
Smile
Wiesz czego brakuje w tych fotkach? Tego co pokazujesz dopiero teraz - pokory.

2
Jestem młoda.

1
Ale młodosć nie jest już w dobrym tonie. Dziś zwyczajnie nie wypda mieć mniej niż 20 lat. Zapamiętaj to na przyszłość.

2
Przepraszam.

1
Kiedy patrzysz, szanuj obiekt. Nawet gdy wydaje się, że masz go pod kontrolą, pamiętaj, że to on trzyma cię w szachu. Widząc kochanków oddzielonych nieprzekraczalną barierą, nie masz wyjścia jak poddać się ich wyrafinowanej grze, dać się zdominować.
To dlatego wszelka pornografia jest tak niebezpieczna dla psychiki.

2
Dobra, dobra. Przyjmie mnie pani teraz? Obiecuję być już pokorną.

1
Głupia, nawet nie wiesz co obiecujesz! Choć muszę przyznać, że ta twoja niewiedza może być inspirująca.
Patrząc na same zdjecia, powiedziałabym kategoryczne "nie" - są zbyt wulgarne, czyli zbyt bezpłciowe. Jakbyś fotografowała mnie tak z Ewarystem, byłoby to szczere, ale mój stosunek z Arystypem (czasem nazywam tak żartobliwie Lasotę) nie był ani trochę wulgarny.
/Pauza./
Ponieważ trochę mi się podobasz fizycznie, dam ci szansę.
Rozbierz się, proszę. Co ja mówię? Jakie "proszę"?! To przez to że jestem zaspana w środku nocy.

2
Słucham?

1
Ja pójde po aparat, a ty się rozbieżesz do naga. Chcę jeszcze bardziej wejrzeć w ciebie, moim trzecim okiem. Tak, tu jest jeszcze jedna różnica między nami - dla ciebie aparat to przedłużenie rąk, dla mnie - duszy.

2
Po co chce pani oglądać moje ciało? Jest normalne, zwyczajne.

1
A musi okazać się piękne. Tylko człowiek piękny może robić piękne zdjęcia i pięknie malować. Dlatego twój plastyk (chyba raczej plastik) w galerii był oszustem, nie artystą, bo gdyby był w istocie piękny, jak mówił, to i jego malunki by przyciągały. Widziałaś kiedyś brzydką i dobrą piosenkarkę? Malarkę? No, rozbieraj się, nie wstydź. Pokora nie może prowadzić do wstydu ciała, do jego materialnej depresji.
Wstydź się tylko tego, co w tobie ciałem nie jest.
/Idzie na górę./

2
/Chwilę się waha, po czym wychodzi z mieszkania. Zamyka za sobą drzwi./

1
/Schodzi z dobrym aparatem fotograficznym i statywem. Wzdycha uśmiechając się, uśmiecha wzdychając, otwiera drzwi./
Chodź!
/Wciąga 2 do wewnatrz, zamyka drzwi na zamek./

2
/Zaczyna się rozbierać./

1
Myślałam, że naprawdę mi uciekniesz i, prawdę mówiąc, na to liczyłam.
/Ustawiwszy statyw, ogląda nagie ciało 2 ze wszystkich stron./

2
/Drży. Ale stoi w miejscu, z podniesionym podbródkiem, z zadartym nosem./

1
/Bierze aparat i "strzela" kilka fotek. Na koniec sesji otwiera jej usta i fotografuje wnętrze ustnej jamy./
Masz zepsute zęby.
/Pauza./
Ale podejdź bliżej lustra i patrz. Wspólnie cię pooglądamy.

2
/Podchodzi do lustra, ale zaraz odwraca wzrok./

1
Nie czujesz się teraz dobrze.

2
Czuję się koszmarnie.

1
Nie panujez nad tym, co się dzieje. Dlatego drżysz. Strach i jakaś dziwna, chyba wrodzona, służalczość, uniemożliwiają ci bycie dobrym obiektem. Kiedy nie trzeba jesteś beszczelna, ale gdy chcę cię wznieść ku mym gwiazdom, natychmiast gaśniesz.

EWARYST
/Schodzi ze schodów, też w szlafroku, ale ładniejszym i czystszym od 1 (znaczy od jej szlafroka, oczywiście)./
Musicie tyle gadać, zdziry? Noc jest, spać chcę.

1
Spójrz na to ciało, Ewaryście.

EWARYST
/Nie patrząc./
Nie jestem tobą. Ja wierności wymagam, a skoro wymagam, to sam chcę być wierny.

1
Chcę tylko, byś ocenił, czy warto zatrudniać tę młodą, utalentowaną, acz trochę przygłupią, fotografkę?

EWARYST
/Krótko mierząc wzrokiem 2./
Jak dla mnie może być, a może nie być. Ganz egal.
/Wychodzi./

1
/Obmacuje 2 po jej intymnych i najintymniejszych częściach ciała (z szyją włącznie!)./
Piersi mogłyby być co prawda nieco większe, ale broń Boże, nie powiększaj ich sztucznie. Linia może nie doskonała, ale bardzo dobra. Zęby jak najszybciej zaleczyć.
/Objęte, całują się namiętnie./


SCENA IV

/W kinie. Sala kameralna, niewiele ludzików. 1 i 2 gdzieś w ostatnim rzędzie, obok siebie, czule się przytulają. Leci, co w takich miejscach i okolicznościach całkowicie naturalne, jakiś film. Dla przykładu, takie "Do utraty tchu", ale i może być co innego (wtedy, co jasne i zrozumiałe, kwestie filmu się zmienią). Szepty bohaterek spektaklu są ciche, w kontraście do głośnych wystąpień bohaterów filmu./

FILM
/Czyli przykładowe dialogi z oglądanego prze bohaterki filmu. Tu nie są wymieszane z kwestiami 1 i 2, ale podczas realizacji powinny być czasem rzucane jednocześnie./
- Widzisz? Wczoraj mówiłeś że nie mógłbyś żyć beze mnie. Ale możesz.
Romeo nie mógł żyć bez Julii, ale ty tak.

1
Przkekaz werbalny to 10% sygnałów jakie wysyłamy - reszta to mowa ciała.

FILM
- Nie, nie mogę żyć bez ciebie.

2
I co z tego?

FILM
- Typowy mężczyzna!

1
To, że 10% procent nas jest kłamstwem. To oczywiście średnia całej populacji.

FILM
- Uśmiechnij się do mnie.

2
/Ziewając./
Wrodzone bycie kłamstwem... Czy to jest ten grzech pierworodny o którym piszą w Biblii?

FILM
- Racja. Liczę do 8.
Jak się nie uśmiechniesz, to cię uduszę.

1
Że co?
/Uświadomia sobie, że wyrwało jej się to nieco zbyt głośno. Pauza./
Ty też jesteś wierząca?

FILM
1..., 2...
/(itd.)/

2
Niestety tak.

1
Aha, czyli poprostu podsłuchwiałaś tego pajaca.

2
Niech pani tak o nim nie mówi. Ja chyba czuję to samo i tak samo jak on. Napewo. Bo on mówił językiem podobnie wydumanym jak pani, a jednak rozumiałam każdy z jego niepokoji. Pani chyba nie zrozumiem nigdy.

FILM
7... 7 i pół.

1
/Głaszcze ją po głowie./
Ależ zrozumiesz. Powoli, na to też przyjdzie czas.

FILM
- 7 i trzy czwarte.

1
Musisz mi tylko coś obiecać. Ale to później.
Zrobimy dzisiaj coś szalonego.

FILM
- Jesteś tchórzem, założę się, że się uśmiechniesz.


SCENA V

/1 i 2 przyczajone z lornetkami na dachu jakiegoś budynku. W dole miasto straszy miejskością. 1 ma też aparat, wydaje się znudzona. 2 zaciekawiona, praktycznie nie odejmuje lornetki od oczu./

1
Arystoteles mawiał, że na zdjęciu materia otrzymuje od fortografa, ale także od zdjęcie oglądających, nową formę.

2
Myśli pani, że on ją naprawdę przywiązał?

1
Arystoteles? Myślę tylko, że w ogóle mnie nie słuchasz!

2
Kiedy to takie ciekawe, co oni teraz robią. On chyba chce na nią nasikać!

1
Interesująca jest tu właśnie ta jednoczesność. To, że patrzymy na nich w tej samej chwili, gdy oni nie widzą nic poza sobą. Jednoczesność wydarzeń to najbardizej zagadkowe, a zatem i najbardziej podniecające ze zjawisk we wszechświecie. Teraz wiesz, dlaczego kazałam ci fotografować ziemię, nie gwiazdy? Oczywiście jeszcze nie wiesz.

2
W gwiazdach nie ma jednocześności?

1
Tak. Widzimy je zawsze wczorajsze.
Brawo. Robisz postępy.

2
Strzelałam.

1
I dobrze. Masz czuja.

2
/Odejmując lornetę od twarzy, patrzy na 1./
Czy mogę w nagrodę zadać głupie pytanie? Chodzi mi o to, czy ta kobieta na którą patrzymy, gdyby naprawdę chciała, mogłaby się uwolnić?

1
Nie sądzę.

2
A gdyby chciał ją teraz zarżnąć? Jak świnię?

1
Niepotrzebnie pracowałaś w tym... Co to było? Rzeźnia? Wędliniarski? Zakład pogrzebowy? Wszystko jedno. Masz głupie skojarzenia.

2
Sądzę, że gdyby poczuła się zagrożona, wyrwałaby się z tych wiązań.

1
Ale nie wyrwałaby się jemu. Jeśli sądziłaś, że mogłaby, to znaczy że wiesz jeszcze o życiu za mało, żeby robić z jego treści wycinki. Zresztą, ta kobieta jest zagrożona cały czas, od urodzenia.

2
/Przykłada lornetkę do oczu./
Tak, teraz to widzę.

1
Ślepy by to zobaczył. :]

2
/Teraz przez lornetkę patrzy na 1./
Ja wiem. Smile
Pani cały czas robi sobie żarty. Ten pani bełkot to jedna wielka kpina z kogoś, kto być może nas teraz podgląda, tak jak my podglądamy innych. To takie mentalne wymioty celem irytowania.

1
Za moich czasów, gdybym powiedziała tak do swojego nauczyciela, zepchnąłby mnie z tego dachu.

2
/Podchodząc bliżej 2, cały czas patrzy przez lornetkę w jej oczy./
90% to mowa ciała. 90% to prawda. Niech pani krótko powie - to wszystko na poważnie, czy dla żartu?

1
Na pewnym poziomie wtajemniczenia we wszechświat, między jednym a drugim nie ma żadnej różnicy.
/Gdy lornetka 2 znajduje się przy jej oczach na odległość jednej lornetki, 1 wsadza w tę przerwę lornetkę własną./

2
Umysł był żartem? Czy dusza? Zapomniałam.
Chyba pora, by i pani zeszła z gwiazd tam gdzie jej miejsce.

1
Tym się różnimy, że ja jestem we wszechswiecie bezdomna. Mogę być wszędzie, a chciałabym nigdzie.

2
/Odejmują lornetki od oczu, stoją twarzą w twarz./
Znowu pani bredzi od rzeczy, ale nie jest to szczere. Jeśli nie przejdziemy zaraz do konkretów, sama skoczę z tego dachu, oszczędzając pani wysiłku w oświecanie i ewoluowanie mnie. Zaczynam gadać jak pani...

1
Konkretniej? :-O
Myślisz, że to będzie dla ciebie lżejsze do przetrawienia?
Wtedy pozwoliłam ci mnie fotografować, bo miałam twoją ingerencję za nic, twoje spojrzenie za próżnię udającą tło. Pojutrze będę kochać się z tobą. O ile nie zawiedziesz mnie jutro. To będzie test.


SCENA VI

/Ruiny zamku, który widać było w tle sceny II. Dawny dziedziniec, porośnięty dumnie wyprostowanymi trawami i chropowatym mchem. Zajeżdża czarny automobil marki Mercedes, z którego wysiadają Kuprida i Wiluś./

WILUŚ
Patrz, moja miła!
Zamek, mroczne zamczysko, relikt dawnych czasów, tapla się w świetle księżyca.
Och, księstwo nocy!

KUPRIDA
Wiluś, nie pierdol!
Wyjątkowowo ci nie wychodzi.

WILUŚ
Och, najdroższa! Chciałem tylko powiedzieć, że to idealne miejsce na jebanko. Smile

KUPRIDA
Najpierw kasa. Już nie jeden taki jak ty mi tuż po numerku uciekł.
Znaleźli go dopiero po miesiącu. W rzece.

WILUŚ
/Wyjmuje jakieś tam banknoty, wręcza Kupridze./

KUPRIDA
/Przelicza, a przeliczywszy ściąga spódniczkę, opierając się o zamkowy mur, wypina się ku przestrzeni./

WILUŚ
No, teraz zobaczysz.
/Rozpina rozpora./

KUPRIDA
Niby co?

WILUŚ
Poczujesz coś, czego nie maiłaś w całej, wieloletniej karierze zawodowej.

KUPRIDA
Już niejeden tak mówił...

WILUŚ
/Zaczyna działać!/

KUPRIDA
/Sztucznie./
Ach, och, ach!

/Słychać kichnięcie. Kuprida i Wiluś przerywają stosunek, rozglądają się, nic nie mówiąc./

WILUŚ
/Po chwili idzie za fragment muru wewnątrz ruin./

KUPRIDA
/Doprowa się do jako-takiego ładu - szybko wciąga majtki, poprawia grzywkę itp./
Pewnie dzieciaki jakieś!

2
/Spoza widocznej części sceny./
Ajć! Puszczaj!

KUPRIDA
Wstydu to teraz nie mają. Ta młodzież dzisiejsza, bezstresowo chowana!

WILUŚ
/Wychodzi zza muru, ciągnąc za włosy, bezskutecznie próbującą mu się oprzeć 2./
Chodź, dziwko!
Pokażę ci. Od dzisiaj koniec z bezstresowym chowaniem.
/Wlecze 2 na miejsce, gdzie przed chwilą rżnął Kupridę./
Co będziesz tylko patrzeć? Powąchaj sobie!
/Ciska nią o ziemię, zaraz kuca i łapie za kark, przytykając jej twarz do gleby./
Poliż, pocałuj, przekonaj się jak smakuje zapłodniona ziemia! Może będzie dziś rodzić?
Posłuchaj brzuszka ziemi, czy nic w nim nie kopie.
/Powstaje. Gdy 2 także próbuje wstać, kopie ją w twarz./

2
Aaa!!!
/Strach, łzy, ból, niemoc - zabójcza mieszanka./

WILUŚ
Chyba kopie, co nie?
Będziesz miała więcej wrażeń niż chciałaś!
/Kopie ją bezlitośnie, gdzie podadnie./

2
/Krzyki przemieniają się jej w jęki, a po jękach słychać głównie pełne egzystencjalnej rezygnacji szlochanie./

WILUŚ
/Przestaje się znęcać./
No, masz nauczkę. Teraz przeproś mnie i panią.

2
/Podnosząc się, przez łzy./
O... powiedzieć... ci.. d... dowcip?

WILUŚ
/Zaskoczony./
Że co?!

2
G...
/Chce zapewne odpowiedzieć coś niemiłego, ale dostaje potężnego kopniaka, po którym znów leży na ziemi./
Kurwa, dowcip!

WILUŚ
No nie!

KUPRIDA
Starczy, Wiluś.

2
Pszycho.. dzą dwie...

WILUŚ
/Dalej kopie, coraz makaryczniej to wygląda./

2
Aaa! Przepraszaaaam!

WILUŚ
/Przestając kopać./
Co powiedziałaś?

2
Że przychodzą dwie łechtaczki do sklepu mięsnego...
/Podnosząc się, patrzy mu w oczy, on jej./
I jedna mówi do drugiej...

KUPRIDA
To jakaś świruska.

2
/Histerycznie./
Kurwa, słuchaj dowcipu!

WILUŚ
Zamknij już tę mordę!
/Wykrzyczane polecenia wzmacnia potężnym kopniakiem w twarz 2. To działa./
... i więcej nie podglądaj.
/Do Kupridy./
Odwieżć cię?

KUPRIDA
Tak.

WILUŚ
To chodź. Spływamy stąd. Już teraz,
/Idzie do automobilu./

KUPRIDA
/Dochodzi do 2, uderza ją w twarz, odchodząc do auta, spluwa w jej stornę siarczyście./
Się podglądać zachciało!
/Wsiada do auta. Odjeżdżają./

2
/Wyczerpana. Klęcząc chowa poobijaną twarz w dłoniach./
Mówi do tej drugiej...
/Pauza./
Chyba spaliłam dowcip!

1
/Po chwili, wychodzi zza innego muru, gdzie się wcześniej chowała, ma aparat, drukuje zdjęcia./
Byłaś cudowna, kochanie!

2
/Ledwo mówiąc przez łzy./
Myślałam... że mnie... że zabiją.

1
/Podtyka jej pod nos zdjęcie./
Patrz, patrz na drugi plan tego ujęcia! Niewiarygodne!

2
Schlebia mi pani.

1
Brutalizm, humor, piękno - to wszystko przenika przez twe niepozorne kompozycje.
/Wyciąga plik banknotów i przelicza./
Nikt nie przejdzie obojętnie wobec takich obrazów.

2
/Ledwo, podźwiga się z ziemi./

1
Może nie jesteś najgenialniejszą modelką jaką widziałam, ale pokazałaś odwagę i pasję. Dosłownie pasję, he he. Smile
To wypłata.

2
/Bieże od niej kasę./
Tak dużo?

1
Niestety tak.

2
Niestety?

1
Niestety nie przyjmuję cię na stałe. To jest wypłata za tę sesję, oraz odszkodowanie za zerwanie kontraktu.
Branża rządzi się swoimi prawami.
Te zdjecia przyniosą rozgłos tak mi jak i tobie.
Ale dalsza współpraca tylko zepsułaby ten dobry efekt.

2
/Dobita tym. Histerycznie./
Mało mnie nie zabili, kurwa?! A ty mi mówisz o prawach branży?! O kontrakcie?!
/Rozrzuca na ziemię wszystkie pieniądze, płacze./
Spójrz na mnie! Popatrz!

1
/Przegląda jeszcze raz zdjęcia./

2
Nie na zdjęcia, zobacz jak ja teraz wyglądam!

1
To naprawdę był zaszczyt z tobą pracować. Jeśli uważasz, że wynagrodziłam cię niewystarczająco, zgłoś to do sądu. Nam obu przyda się dodatkowa reklama.

2
/Nieco ciszej, spokojniej, ale nie spokojnie./
Jutro się miałyśmy zamienić...

1
Tak przewidywał właśnie zerwany kontrakt.

2
Oddam ci wszystkie pieniądzę, jeśli jutro dasz mi tę satysfakcję.
/Zaczyna zbiertać banknoty z ziemi./

1
Przemyślę to i oddzwonię.
/Odchodząc./
Dzięki.

2
/Ze spokojem upodlonej wariatki./
Przemyślę i zadzwonię...
/Pada na kolana. Niespodziewanie zaczyna gadać i rozumować trzeźwo./
Jaka ja naiwna.
To wszystko była gra... Od początku, wyreżyserowana, sztuka teatralna. Właśnie miał miejsce punkt kulminacyjny i rozwiązanie.


SCENA VII

/Śmietnik miejski nocą. Po cichu, wchodzą z mroku 1 i Lasota, trzymają się za ręce./

LASOTA
To tu.

1
?!

LASOTA
No co? Nie podoba ci się?

1
Nietypowo.

LASOTA
I ty to mówisz?

1
Zaskoczyłeś mnie.

LASOTA
Jeśli ci się nie podoba, pójdziemy nad rzekę.

1
Nie, nie kochany.
Tu jest przepięknie.
Żałuję, że nie wzięłam aparatu.

LASOTA
To mój ulubiony śmietnik.
Gdy byłem małym chłopcem uwielbiałem spacerować po wysypiskach. Dzieliłem je, ze wzgledu na wyobrażaną sobie magiczność, na klasy i poziomy. Ten był śmietnikiem poziomu dziesiątego, czyli typem wzorcowym.

1
Ty nadal jesteś małych chłopcem.

LASOTA
I nadal uwielbiam śmietniki.

1
/Dochodzi do niego i ściąga zeń marynarkę, potem koszulę./
Jutro przyjdziemy tu, o tej samej porze, porobić zdjęcia.

LASOTA
/Zaczyna ściągać z niej ubrania, całować ją itp. Zachowuje się w tym jak straszny napaleniec. Ona to chyba lubi./

1
Kochany...

LASOTA
Nic nie mów, chociaż teraz.

1
Nawet jeśli to ostatnia scena naszego romansu?

LASOTA
Tymbardziej.

/Kochają się namiętnie, nic nie gadając (co za ulga...)/.

1
Och.
/Itp./

LASOTA
Ach.
/Etc./

/Słychać upadek metalowego przedmiotu za płotem./

LASOTA
Ktoś tu jest poza nami!

1
/Wkurzona./
Nie wiedziałam, że jesteś taka namolna!

LASOTA
Do kogo mówisz?

1
Zaraz ci pokażę.
/Idzie za płot śmietnika.../
Nie spostrzegłam aż dotąd. No, no, szybko się ode mnie nauczyła dyskrecji...
/Nagle nieruchomieje./
Ewaryst?!

EWARYST
/Zjawia się zza murka i rzuca się na 1, zaczyna ją niemiłosiernie okładać pięściami. Jednocześnie z drugiej storny wychodzi dwóch oprychów (w rękach i w głowach jakieś pały, łomy.)/

LASOTA
/Prze-ra-żo-ny!/
Co tu się dzieje?! Wezwę milicję!

PIERWSZY OPRYCH
/Wybucha śmiechem./

EWARYST
I tak ci kurwo się udawało. Długo bo długo.

1
Przestań Ewaryst!
/Upada, ale on bije ją dalej./

EWARYST
Ale mówiłem, że w końcu złapię. A jak złapię to nie daruję.

LASOTA
/Próbuje dojść do Ewarysta./
Niech pan się uspokoi. Ja wszystko wyjaśnię.
/Opryszkowie odciągają go./
Niech pan przestanie! To przecież pańska żona!

EWARYST
I właśnie o to kurwa chodzi!

LASOTA
Moim zdaniem pańska reakcja jest zdecydowanie przesadzo...
/Rzucają go na ziemię, sprzedają po kilka kopów./

DRUGI OPRYCH
Jebany pedał!

LASOTA
/Przerażony, ucieka. Opryszkowie się śmieją./

1
/Ocieka krwią, coraz bardziej obita na twarzy./

EWARYST
/Przestaje./
No i gdzie twój man, z którym wolałaś spędzić wieczor na śmietniku, niż ze mną na ciepłej kanapie?

1
Brzydzę się tobą i twoimi kanapami!

EWARYST
On chyba się brzydzi twoją krwią, bo tak szybko uciekł na jej widok.

1
Znasz ten dowcip jak przychodzą dwie łechtaczki do rzeźni? Znaczy - do mięsnego?

EWARYST
Co ty kurwa bredzisz? Nawet w godzinę śmierci musisz tak pierdolić od rzeczy?

1
- zamawiaj to co chciałyśmy - mówi jedna.

EWARYST
/Do, zaczynających się nudzić, towarzyszy./
Kończcie ją chłopaki. Mi się nawet nie chce, tak mam jej - szmaty dość.
/Odsuwa się na bok./

1
- Ale ja się wstydzę.

OPRYCHOWIE
/Podchodzą do niej z ciężkimi narzędziami. Ona nie próbuje w żaden sposób się bronić./

1
- Nie wstydź się tylko zamawiaj - mówi druga.

OPRYCHOWIE
/Patrzą się po sobie niepewnie./

EWARYST
No dalej!

1
- Ale.. sama nie wiem...

OPRYCHOWIE
/Zaczynają bić leżącą 1 ciężkimi narzędziami./

PIERWSZY OPRYCH
/Do oprycha 2./
Praktyka ze służby państwowej przydaje się, hehe. Smile

1
/Wyje, skręcając się z bólu./

EWARYST
/Odwraca się w przeciwną stronę, nie może patrzeć. Mimo całej swojej potworności drży i zaczyna szlochać./

1
Aaa...

PIERWSZY OPRYCH
Zamknij mordę, suko!

1
Sama nie wiem...!
- Zamawiaj - mówi druga.

PIERWSZY OPRYCH
Zamknij się!
/Jeszcze mocniej ją okładają. Błyskają flesze./

1
/Ostatkiem sił./
- No już dobrze... Proszę 2 kilo ozorków.

OPRYCHOWIE
/Wybuchają śmiechem, przestają bić./

1
/Leży nieżywa./

EWARYST
/Wycierając z oblicza łzy./
To się kurwa doigrała! Do-i-gra-ła się!

OPRYCHOWIE
/Widząc łzy Ewarysta, od razu tracą całą ochotę do śmiechu. Także zdają się nagle przejęci tą zbrodnią./

2
/Wychodzi zza dużego kontenera na śmieci. Trzyma aparat. Po wypadkach sceny poprzedniej jest posiniaczona na twarzy i wszędzie./
Koniec.
/Robi kilka fotek trupowi 1, po czym wyjmuje pieniądze i daje Ewarystowi./
Proszę. Cała moja wypłata + odszkodowanie za zerwanie kontraktu. Należy się panom - świetna robota.

EWARYST
/Chowając pieniądze w kieszeń./
Czy mógłbym obejrzeć te zdjęcia?

2
Jasne. Są wasze, zgodnie z umową.

PIERWSZY OPRYCH
Cały aparat, lalucho. Niech pan kierownik jeszcze sprawdzi dokładnie czy nie miała innego.

2
/Naciska wywoływanie zdjęć. Nie patrząc na nie, wręcza je wraz z całym aparatem Ewarystowi./
Już nigdy mi się nie przyda.

EWARYST
/Przegladając świeżo wydrukowane zdjęcia./
Okropieństwo...
/Zdziwiony, do 2, która zajmuje się teraz przeglądaniem siebie w wyciagniętym lusterku./
Nie chcesz zobaczyć tych zdjęć?

2
Są wasze, zgodnie z umową. Możecie je nawet spalić.

EWARYST
Z przyjemnością. Smile

2
/Po tym jednym wyrażeniu spogląda niepewnie na Ewarysta, jakby słowa jego i uśmech uderzyły ją. Trwa to góra sekunę./

EWARYST
/Niedowierzając./
I nawet nie rzucisz okiem?

2
Nic mnie one już nie obchodzą. Swoje zrobiłam.

DRUGI OPRYCH
To ty ładnie jebnięta jesteś...

PIERWSZY OPRYCH
Co za głupia pizda!

/Nagle przyjeżdża suka./

PIERWSZY OPRYCH
Pały!

DRUGI OPRYCH
Tak szybko? Niemożliwe!
/Możliwe - niemożliwe, oprychowie uciekają./

PIERWSZY MILICJANT
/Za sceną./
Łapać tamtych dówch!

/Na śmietnik, gdzie stoją oszołomieni Ewaryst i 2, i gdzie leży 1, a w zasadzie to jej ziemska powłoka; na śmietnik ten wchodzą milicjanci i Lasota./

LASOTA
/Histerycznie wskazując na Ewarysta./
To on! To on zabił!

PIERWSZY MILICJANT
/Zakuwając nieopierającego się Ewarysta, który wygląda na całkiem oszołomionego i mającego się lada moment rozełkać. Nikt nie zauważa nawet, że aparat i zdjęcia swobodnie wypadają na ziemię./
Pójedzie pan z nami.

DRUGI MILICJANT
/Do 2./
A pani co tu robi?

2
Zdjęcia. Byłąm fotoreporterką. A teraz to nie wiem. Proszę dać mi spokój.

DRUGI MILICJANT
Widziała pani co się tu wydarzyło?

2
Wydaje mi się, że tak, ale obawiam się, że tylko denatka mogłaby to ocenić właściwie.

TRZECI MILICJANT
Bieżemy ją też.
/Ładują Ewarysta i 2 do pałowozu./

CZWARTY MILICJANT
/Wchodząc, razem z piątym./
Tamci dwaj uciekli.

PIERWSZY MILICJANT
Nie dotykać ciała.


KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum morświn Strona Główna -> Dramat, scenariusz teatralny i filmowy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin